Na końcowe rozstrzygnięcia sezonu 2023/2024 zarówno w Ekstraklasie, jak i I lidze przyjdzie nam jeszcze poczekać. Nie znaczy to jednak, że nie znamy odpowiedzi na to, kto sięgnął po Puchar Polski w bieżącym sezonie. W dziewiątym finale Pucharu Polski w historii rozgrywanym na PGE Narodowym w Warszawie Pogoń Szczecin grała z Wisłą Kraków. Jak przebiegało to spotkanie i kto wyjechał ze stolicy Polski z trofeum? O tym w dalszej części artykułu.
Jak przebiegał finał Pucharu Polski?
Tegoroczny finał Pucharu Polski wzorem lat poprzednich rozgrywany był 2 maja. Przypomnijmy, że jest to dla nas Dzień Flagi Narodowej. Na PGE Narodowym w Warszawie zarówno Pogoń Szczecin, jak i Wisła Kraków stworzyły na boisku atmosferę prawdziwego piłkarskiego święta. Przed spotkaniem faworytem do sięgnięcia po Puchar Polski była ekipa z Pomorza Zachodniego. Nic w tym dziwnego. „Portowcy” od wielu lat, w tym także teraz, są w czołówce Ekstraklasy. Wisła Kraków to z kolei przedstawiciel I ligi, który chce wrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej.
W pierwszej połowie meczu stroną dominującą niespodziewanie byli krakowianie. „Biała Gwiazda” narzuciła swój styl gry i często niepokoiła defensywę Pogoni. Brakowało im jednak skuteczności, a poza tym dobrze w bramce spisywał się Valentin Cojocaru. Szczecinianie też mieli swoje szanse w pierwszej połowie meczu, ale także nie udało się zamienić ich na gole.
Finał Pucharu Polski nabrał prawdziwych rumieńców w ostatnim kwadransie drugiej połowy. Sygnał do tego, aby nie czekać na dogrywkę i rozstrzygnąć mecz w regulaminowym czasie gry dał duet Adrian Przyborek – Efthymis Kouloris. Fenomenalne zagranie tego pierwszego na gola zamienił napastnik nazywany „greckim Karimem Benzemą”. Po stracie gola Albert Rude, trener Wisły, dał drużynie impuls z ławki. Na boisku pojawili się Miki Villar i Eneko Satrustegui. I właśnie drugi z nich w ostatniej akcji drugiej połowy został jednym z bohaterów Wisły dając „Białej Gwieździe” gola na wagę dogrywki.
W dogrywce Wisła „poczuła krew” i poszła za ciosem. Fatalna pomyłka Leonardo Borgesa w obronie spowodowała, że Angel Rodado znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Pogoni, Valentinem Cojocaru. Najlepszy strzelec Fortuna I ligi w tym sezonie nie zwykł marnować takich prezentów od rywali. Ze stoickim spokojem posłał piłkę obok bezradnego bramkarza Pogoni. Jak się okazało, był to gol na wagę zdobycia Pucharu Polski.
Zwycięzca zagra w europejskich pucharach
Z Krakowa do Warszawy jest ponad 290 kilometrów. Kibice „Białej Gwiazdy” ani przez moment nie żałują, że zdecydowali się pokonać taki dystans. W końcu ich ulubieńcy po raz pierwszy od 2003 roku sięgnęli po Puchar Polski. Łącznie Wisła Kraków dokonała tego po raz piąty w historii. Dzięki temu sukcesowi „Biała Gwiazda” po wielu latach przerwy zagra w eliminacjach europejskich pucharów, konkretnie Ligi Europy.